niedziela, 14 stycznia 2018

♠Rozdział 04. ♠

♠Jad Węża, Słowicze Dźwięki - Co lepsze jest dla czyjejś męki?♠
 ♠Słodkimi słówkami mamił go ciągle, niczym słowiczym śpiewem go kusił, jednakże nie spodziewał się tego, że wpadł w węża jad nim upłynęło tysiąc lat. Wyrwano mu skrzydła, przeżył on męki za zadawanie pająkowi udręki. Wznoszenie się wyżej już dawno porzucił, ponieważ wąż skutecznie jadem swym rzucił, lecz w swą powinność źle się wczuł. Stwierdził później, iż słowicze dźwięki są lepsze niż zatrute MĘKI.♠

  - Oczywiście, że wybieram życie. Dawno się nie widzieliśmy, panienko – powiedział blondyn ze stoickim spokojem. Od dawna tak wyglądało ich powitanie, choć może wyglądało to jak żart wcale nim nie był. Ona naprawdę pragnęła go zabić, ale nie chciała popełnić błędu swojego ojca oraz skończyć martwa.
  - Owszem – warknęła – Masz ogromne szczęście, bo moja prośba dotyczy twojego klubiku – dodała ze sarkazmem. Sting uniósł lekko brew. A to niespodzianka. Na serio miała do niego prośbę. Jak miło z jej strony, że go nie pociachała.
  - Mów. Czego chcesz, Minerva? - zapytał bez pośpiechu. Wolał rozwiązać problem między nimi bez używania przemocy.
  - Czy to nie oczywiste? Zdechnij wreszcie.
  - Twoje słowa ranią me serce! - mruknął poirytowany. Miała przejść o sedna sprawy, lecz jej nienawiść w stosunku do niego nadal została niepohamowana. Przynajmniej to się nie zmieniło. Nagle cisza nocy, która zazwyczaj go relaksowała, aktualnie go zaczęła niemiłosiernie irytować.

♠♠♠
Wtorek Drugiego Listopada
  Zazwyczaj Natsu wstałby później i jak zwykle dostał naganę za spóźnienie od wuefisty, ale dzisiejszy dzień był inny. Jego dziewczyna miała urodziny. O ile normalna osoba nie widziała w tym żadnego problemu dla chłopaka to zawsze był najgorszy dzień życia. Chodził z Lucy już pięć lat, więc mógł być przewrażliwiony, lecz zawsze po nich był najbardziej spłukanym człowiekiem świata. Blondynka stawiała za każdym razem wysokie wymagania. Być może dlatego nie mógł dobrze się wyspać, ponieważ podświadomie wiedział, iż to będzie wojna. Całkowita wojna z jego portfelem i wymaganiami ukochanej. Poprzedniego roku odwiedzili wszystkie najdroższe restauracje w Magnolii, a potem cztery miesiące musiał odpracowywać zamówione przez nią posiłki. Wtedy myślał, że własnoręcznie zrobione czekoladki oraz uszyta sukienka będą jej wystarczyły. Oczywiście wliczał też do tego spacer po parku. Och, jakże się wtedy pomylił. O wiele taniej by wyszło, gdyby sam przygotował kolację przy świecach lub coś takiego. Teraz jest przygotowany, a przynajmniej tak myśli.
  Postanowił zabrać Lucy na otwarcie tego klubu naprzeciwko ich szkoły. Posiłki będą tam wyjątkowo serwowane za darmo, więc zjedzą tam obiad, później zabierze ją na romantyczną wyprawę kajakiem i wręczy jej prezent. Na końcu pójdą do jego domu, by zjeść przygotowaną przez niego własnoręcznie kolację, co ostatecznie zakończy dzień. Błąd. Odprowadzi ją do domu i to zakończy dzień. Taki był przynajmniej jego plan. Jednak w głowie miał to, iż ona rzadko postępuję według jego planów, natomiast jedyny dzień kiedy je szanuję są jego własne urodziny. Westchnął ubierając się dla niej w kupiony przez nią strój. Osobiście nigdy nie założyłby tych ubrań, gdyby Heartfillia go o to nie poprosiła. Czuł się jak ktoś inny w białej koszuli, czarnych spodniach i eleganckich butach. Pasowało mu to jak pięść do oka.
  - Cel na dzisiaj! Uszczęśliwić swoją dziewczynę i nie pozostać spłukanym! - wykrzyknął na cały dom. I o ile rzadko myślał, o tyle w urodziny Lucy zawsze sobie nadwyrężał za bardzo mózg. Oto powód dla którego zachowuje się na co dzień jak totalny idiota – urodziny jego dziewczyny każdego roku zbyt wyczerpują jego myśli.

♠♠♠
  Nauczycielka geografii Erza Scarlet dzisiejszego poranka była bardzo nerwowa. Dzisiaj miała odbyć się dawno oczekiwana randka. Czekała na nią od dłuższego czasu, trzeba dodać fakt, że właśnie dzięki Jellalowi została nauczycielką. Odkąd pamiętała znała go z widzenia. Zawsze był w innej klasie albo był otoczony innymi osobami. Osobiście szkarłatnowłosa miała tylko kilka rozmów z mężczyzną, ale nadal pamiętała jak dzięki nim mogła sobie na nowo ułożyć życie i zanim zauważyła skończyła jako nauczycielka w tej samej szkole co on. Nic dziwnego, że się zakochała. Jednak był on czymś do tej pory nieosiągalnym. Dopiero niedawno postanowiła zrobić odważny krok. Ciężko oddychając uszykowała czarną koronkową sukienkę przed kolana i powiesiła na krześle. Dzisiejszy wieczór miał być wyjątkowy.
  Dzisiaj postawiła na klasyczne czarne rurki i pomarańczowy sweter z długim rękawem. Pracę, a życie prywatne zawsze traktowała oddzielnie. Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. Przypomniała sobie wczorajszy dzień i tą uwagę o Lisannie. Obiecała sobie, że porozmawia z uczennicą, bo o ile nieobecność mogła zrozumieć, to uwagi o przemoczeniu i zakrwawionej dłoni nie mogła zignorować. Westchnęła zmartwiona. Widocznie dzisiejszy dzień w pracy zapowiadał się ciężko w porównaniu do jej wieczoru marzeń.

♠♠♠

  Lisanna w porównaniu do wczorajszego dnia miała wyśmienity humor. Być może spowodował to przyjazd Yukino albo to, że jej brat nie zjadł dzisiaj jej ulubionego puddingu. Uśmiech wpłynął na twarz albinoski, bo przypomniała sobie wczorajsze popołudnie, które uważała za najgorsze w swym życiu dopóki nie spotkała kuzynki. Obraz smoka w kubie bardzo ją przyciągał, więc pewnie dlatego zgodziła się na tą nieoczekiwaną propozycje pracy dorywczej. Przy okazji dowiedziała się kilku ciekawych rzeczy.
Przyciągnięta przez zapach śniadania weszła do rodzinnego salonu. Ot, zwyczajny salon nic nowego. Jedyną zmianą jaką widziała była Yukino siedząca obok Miry i Elfmana.
  - Dzień dobry – mruknęła uśmiechnięta – Jak tam pierwszy dzień w Magnolii? - dodała zwracając się do Yuki. Takim skrótem się do niej zaczęła zwracać po wczorajszym dniu. Zrozumiała dlaczego miodowooka chciała tam pracować. Nie chodziło tylko o zarobki na najnowszą grę jRpg, ale o właściciela klubu Stinga. Aguria na sto procent była nim zauroczona, natomiast to kolejny powód dla którego się zgodziła. Będzie mogła zaobserwować czy ten cały Sting jest odpowiednią partią, żeby być z Yukino. Oczywiście jeśli nie będzie to zacznie go pilnować bardziej. Jednakże postanowiła nie zabraniać dziewczynie się z nim spotykać. Przyniosło by to całkowicie odwrotny efekt. W końcu każdy musi się kiedyś uczyć na własnych błędach, a nie cudzych. A kuzynka wreszcie ma możliwość zakosztować trochę wolności i nikt nie będzie tu za nią podejmował decyzji. Wiedziała, że tak dla niej będzie najlepiej. Tylko tak dziewczyna mogła nauczyć się samodzielnego myślenia, nawet jeżeli będzie to dla niej bolesne doświadczenie.

♠♠♠
  Kagura w drodze do szkoły przypomniała sobie wczorajszy dzień i przeszły ją ciarki. Nie dość, że zawaliła z powiedzeniem komuś komplementu to obraziła publicznie jednego z najpopularniejszych chłopaków w liceum. I o ile sam Lyon nie stanowił dla niej zagrożenia, o tyle fanki już tak. Nigdy nie rozumiała co one widzą w podziwianiu przystojnej twarzy i piszczeniu na widok jakiegoś chłopaka w ich rankingu popularności. Przypomniała sobie Stinga, ponieważ w podstawówce był dumny z tego, że wygrał ranking po to by w następnym miesiącu spaść na sam dół. Gdyby nie to, że tego pamiętnego dnia jej pomógł i byli sąsiadami, prawdopodobnie trzymałaby się od niego z daleka. Blondyn roztaczał wokół siebie niebezpieczną aurę, lecz była zupełnie innego rodzaju niż u jej ojca. Mniej niebezpieczna. Postanowiła spłacić dawny dług pracując za darmo w jego otworzonym klubie dopóki nie znajdzie więcej osób do stałego personelu, przynajmniej taka była umowa. Dzisiaj jest otwarcie, więc będzie musiała dać z siebie wszystko by niczego nie spartolić.
  Myślała o tym co mogłaby robić w wolnym czasie, bo ostatnio rzadko wychodziła. Może to niezbyt wiele, ale powinna powtórzyć kurs ze samoobrony lub powrócić do walki mieczem. Tylko w walce była naprawdę dobra. Pewnie przez wpajane nauki oraz strach, iż ojciec może kiedyś po nią wrócić. Przystanęła przy jakimś słupku z ogłoszeniami i wychwyciła spojrzeniem zainteresowana jednym.

Szkoła Sztuk Walki!
Od szóstego listopada przyjmujemy nowych uczniów!
Zapisy odbędą się w godzinach porannych od szóstej o dziesiątej.
Nasza szkoła jest koedukacyjna...

Dalej już było tylko to co oferuje szkoła, gdzie się znajduję i inne typowe informacje dla ogłoszeń. Prawdę mówiąc była zaciekawiona. Postanowiła pójść w sobotę, żeby się zapisać. Możliwe, że dzięki temu oprócz pracy dorywczej będzie miała zajęcie, które oderwie ją od myślenia o przeszłości.

♠♠♠
  - Nareszcie! Udało mi się! Ogarnąłem ten bałagan! - wrzasnął zadowolony z siebie Sting. Podczas sprzątania kichnął kilka razy, ale nie wyglądało na to, żeby miał przeziębienie. Co prawda jeszcze brakowało mu kilka osób w personelu, ale wszystko szło gładziej niż mógłby pomyśleć. No poza jednym wyjątkiem. Zerknął w kierunku nastolatki z czarnymi włosami związanymi w dwa podłużne koki, śniadą karnacją, mocno umalowanymi na czerwono ustami oraz wąskimi zielonymi oczami z iskierkami gniewu.
  - Brawo osiągnąłeś kompletne zwycięstwo, bawi ciebie to? - powiedziała zjadliwie. Nie miała zamiaru udawać wielce przyjaznej w stosunku do blondyna. Nienawidziła uczucia kontrolowania przez kogoś innego. Przeżyła przez to piekło, z którego niejeden wyszedłby martwy. Prawdziwy mężczyzna musi być od niej silniejszy. Do tej pory nikogo takiego nie znalazła.
  - Dokładnie! Kto by pomyślał, że dziś będziesz mi dotrzymywać towarzystwo. Na pewno nie ja. - Blondyn zagwizdał kierując się zadowolony na zaplecze. Jakikolwiek miała powód dotyczący tej przysługi świętował, że nie został przecięty na pół. A wszystko z powodu głupiego klubiku młodzieżowego. Wtorek drugiego listopada. Wszystko idzie lepiej niż przypuszczał, a słodkie słówka ukryły jego fałszywe zamiary. Pozostaje tylko jedno pytanie. Czy Minerva przejrzała je przejrzała czy może jeszcze nic nie wie?

♣♣♣
Od Autorki:
Witam po długiej przerwie od  życia, moich opowiadań oraz czytaniu blogów innych blogerów! Wstawiłam na Tym blogu rozdział, bo było mi głupio, że zapomniałam na nim wstawić świątecznej informacji o moim powrocie jak na innych. xD Meikyuu Butterfly jest bardziej historią poboczną przeznaczoną na relaksację pomiędzy moimi innymi opowiadaniami, więc no tak głupio mi. Mam nadzieję, że nikt nie pomyślał, że jestem martwa! Żyję, oddycham oraz rozpoczęłam styczniowe publikowanie moich skromnych dzieł!

Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ładnie Proszę o Opinie, natomiast Anonimy o Podpis!