♠Jad Węża, Słowicze Dźwięki - Co lepsze jest dla czyjejś męki?♠
♠Słodkimi słówkami mamił go ciągle, niczym słowiczym śpiewem go kusił, jednakże nie spodziewał się tego, że wpadł w węża jad nim upłynęło tysiąc lat. Wyrwano mu skrzydła, przeżył on męki za zadawanie pająkowi udręki. Wznoszenie się wyżej już dawno porzucił, ponieważ wąż skutecznie jadem swym rzucił, lecz w swą powinność źle się wczuł. Stwierdził później, iż słowicze dźwięki są lepsze niż zatrute MĘKI.♠
♠♠♠
♠♠♠
♠♠♠
- Oczywiście, że wybieram życie.
Dawno się nie widzieliśmy, panienko – powiedział blondyn ze
stoickim spokojem. Od dawna tak wyglądało ich powitanie, choć może
wyglądało to jak żart wcale nim nie był. Ona naprawdę pragnęła
go zabić, ale nie chciała popełnić błędu swojego ojca oraz
skończyć martwa.
- Owszem – warknęła – Masz
ogromne szczęście, bo moja prośba dotyczy twojego klubiku –
dodała ze sarkazmem. Sting uniósł lekko brew. A to niespodzianka.
Na serio miała do niego prośbę. Jak miło z jej strony, że go nie
pociachała.
- Mów. Czego chcesz, Minerva? - zapytał
bez pośpiechu. Wolał rozwiązać problem między nimi bez używania
przemocy.
- Czy to nie oczywiste? Zdechnij
wreszcie.
- Twoje słowa ranią me serce! -
mruknął poirytowany. Miała przejść o sedna sprawy, lecz jej
nienawiść w stosunku do niego nadal została niepohamowana.
Przynajmniej to się nie zmieniło. Nagle cisza nocy, która
zazwyczaj go relaksowała, aktualnie go zaczęła niemiłosiernie
irytować.
♠♠♠
Wtorek Drugiego Listopada
Zazwyczaj Natsu wstałby później i
jak zwykle dostał naganę za spóźnienie od wuefisty, ale
dzisiejszy dzień był inny. Jego dziewczyna miała urodziny. O ile
normalna osoba nie widziała w tym żadnego problemu dla chłopaka to
zawsze był najgorszy dzień życia. Chodził z Lucy już pięć lat,
więc mógł być przewrażliwiony, lecz zawsze po nich był
najbardziej spłukanym człowiekiem świata. Blondynka stawiała za
każdym razem wysokie wymagania. Być może dlatego nie mógł dobrze
się wyspać, ponieważ podświadomie wiedział, iż to będzie
wojna. Całkowita wojna z jego portfelem i wymaganiami ukochanej.
Poprzedniego roku odwiedzili wszystkie najdroższe restauracje w
Magnolii, a potem cztery miesiące musiał odpracowywać zamówione
przez nią posiłki. Wtedy myślał, że własnoręcznie zrobione
czekoladki oraz uszyta sukienka będą jej wystarczyły. Oczywiście
wliczał też do tego spacer po parku. Och, jakże się wtedy
pomylił. O wiele taniej by wyszło, gdyby sam przygotował kolację
przy świecach lub coś takiego. Teraz jest przygotowany, a
przynajmniej tak myśli.
Postanowił zabrać Lucy na otwarcie
tego klubu naprzeciwko ich szkoły. Posiłki będą tam wyjątkowo
serwowane za darmo, więc zjedzą tam obiad, później zabierze ją
na romantyczną wyprawę kajakiem i wręczy jej prezent. Na końcu
pójdą do jego domu, by zjeść przygotowaną przez niego
własnoręcznie kolację, co ostatecznie zakończy dzień. Błąd.
Odprowadzi ją do domu i to zakończy dzień. Taki był przynajmniej
jego plan. Jednak w głowie miał to, iż ona rzadko postępuję
według jego planów, natomiast jedyny dzień kiedy je szanuję są
jego własne urodziny. Westchnął ubierając się dla niej w kupiony
przez nią strój. Osobiście nigdy nie założyłby tych ubrań,
gdyby Heartfillia go o to nie poprosiła. Czuł się jak ktoś inny w
białej koszuli, czarnych spodniach i eleganckich butach. Pasowało
mu to jak pięść do oka.
- Cel na dzisiaj! Uszczęśliwić swoją
dziewczynę i nie pozostać spłukanym! - wykrzyknął na cały dom.
I o ile rzadko myślał, o tyle w urodziny Lucy zawsze sobie
nadwyrężał za bardzo mózg. Oto powód dla którego zachowuje się
na co dzień jak totalny idiota – urodziny jego dziewczyny każdego
roku zbyt wyczerpują jego myśli.
♠♠♠
Nauczycielka geografii Erza Scarlet
dzisiejszego poranka była bardzo nerwowa. Dzisiaj miała odbyć się
dawno oczekiwana randka. Czekała na nią od dłuższego czasu,
trzeba dodać fakt, że właśnie dzięki Jellalowi została
nauczycielką. Odkąd pamiętała znała go z widzenia. Zawsze był w
innej klasie albo był otoczony innymi osobami. Osobiście
szkarłatnowłosa miała tylko kilka rozmów z mężczyzną, ale
nadal pamiętała jak dzięki nim mogła sobie na nowo ułożyć
życie i zanim zauważyła skończyła jako nauczycielka w tej samej
szkole co on. Nic dziwnego, że się zakochała. Jednak był on czymś
do tej pory nieosiągalnym. Dopiero niedawno postanowiła zrobić
odważny krok. Ciężko oddychając uszykowała czarną koronkową
sukienkę przed kolana i powiesiła na krześle. Dzisiejszy wieczór
miał być wyjątkowy.
Dzisiaj postawiła na klasyczne czarne
rurki i pomarańczowy sweter z długim rękawem. Pracę, a życie
prywatne zawsze traktowała oddzielnie. Zmarszczyła brwi w
zamyśleniu. Przypomniała sobie wczorajszy dzień i tą uwagę o
Lisannie. Obiecała sobie, że porozmawia z uczennicą, bo o ile
nieobecność mogła zrozumieć, to uwagi o przemoczeniu i
zakrwawionej dłoni nie mogła zignorować. Westchnęła zmartwiona.
Widocznie dzisiejszy dzień w pracy zapowiadał się ciężko w
porównaniu do jej wieczoru marzeń.
♠♠♠
Lisanna w porównaniu do wczorajszego
dnia miała wyśmienity humor. Być może spowodował to przyjazd
Yukino albo to, że jej brat nie zjadł dzisiaj jej ulubionego
puddingu. Uśmiech wpłynął na twarz albinoski, bo przypomniała
sobie wczorajsze popołudnie, które uważała za najgorsze w swym
życiu dopóki nie spotkała kuzynki. Obraz smoka w kubie bardzo ją
przyciągał, więc pewnie dlatego zgodziła się na tą
nieoczekiwaną propozycje pracy dorywczej. Przy okazji dowiedziała
się kilku ciekawych rzeczy.
Przyciągnięta przez zapach śniadania
weszła do rodzinnego salonu. Ot, zwyczajny salon nic nowego. Jedyną
zmianą jaką widziała była Yukino siedząca obok Miry i Elfmana.
- Dzień dobry – mruknęła
uśmiechnięta – Jak tam pierwszy dzień w Magnolii? - dodała
zwracając się do Yuki. Takim skrótem się do niej zaczęła
zwracać po wczorajszym dniu. Zrozumiała dlaczego miodowooka chciała
tam pracować. Nie chodziło tylko o zarobki na najnowszą grę jRpg,
ale o właściciela klubu Stinga. Aguria na sto procent była nim
zauroczona, natomiast to kolejny powód dla którego się zgodziła.
Będzie mogła zaobserwować czy ten cały Sting jest odpowiednią partią, żeby być z Yukino. Oczywiście jeśli nie będzie to
zacznie go pilnować bardziej. Jednakże postanowiła nie zabraniać
dziewczynie się z nim spotykać. Przyniosło by to całkowicie
odwrotny efekt. W końcu każdy musi się kiedyś uczyć na własnych
błędach, a nie cudzych. A kuzynka wreszcie ma możliwość
zakosztować trochę wolności i nikt nie będzie tu za nią
podejmował decyzji. Wiedziała, że tak dla niej będzie najlepiej.
Tylko tak dziewczyna mogła nauczyć się samodzielnego myślenia,
nawet jeżeli będzie to dla niej bolesne doświadczenie.
♠♠♠
Kagura w drodze do szkoły przypomniała
sobie wczorajszy dzień i przeszły ją ciarki. Nie dość, że
zawaliła z powiedzeniem komuś komplementu to obraziła publicznie
jednego z najpopularniejszych chłopaków w liceum. I o ile sam Lyon
nie stanowił dla niej zagrożenia, o tyle fanki już tak. Nigdy nie
rozumiała co one widzą w podziwianiu przystojnej twarzy i
piszczeniu na widok jakiegoś chłopaka w ich rankingu popularności.
Przypomniała sobie Stinga, ponieważ w podstawówce był dumny z
tego, że wygrał ranking po to by w następnym miesiącu spaść na
sam dół. Gdyby nie to, że tego pamiętnego dnia jej pomógł i
byli sąsiadami, prawdopodobnie trzymałaby się od niego z daleka.
Blondyn roztaczał wokół siebie niebezpieczną aurę, lecz była
zupełnie innego rodzaju niż u jej ojca. Mniej niebezpieczna.
Postanowiła spłacić dawny dług pracując za darmo w jego
otworzonym klubie dopóki nie znajdzie więcej osób do stałego
personelu, przynajmniej taka była umowa. Dzisiaj jest otwarcie, więc
będzie musiała dać z siebie wszystko by niczego nie spartolić.
Myślała o tym co mogłaby robić w
wolnym czasie, bo ostatnio rzadko wychodziła. Może to niezbyt
wiele, ale powinna powtórzyć kurs ze samoobrony lub powrócić do
walki mieczem. Tylko w walce była naprawdę dobra. Pewnie przez
wpajane nauki oraz strach, iż ojciec może kiedyś po nią wrócić.
Przystanęła przy jakimś słupku z ogłoszeniami i wychwyciła
spojrzeniem zainteresowana jednym.
Szkoła Sztuk Walki!
Od szóstego listopada przyjmujemy
nowych uczniów!
Zapisy odbędą się w godzinach
porannych od szóstej o dziesiątej.
Nasza szkoła jest koedukacyjna...
Dalej już było tylko to co oferuje
szkoła, gdzie się znajduję i inne typowe informacje dla ogłoszeń.
Prawdę mówiąc była zaciekawiona. Postanowiła pójść w sobotę,
żeby się zapisać. Możliwe, że dzięki temu oprócz pracy
dorywczej będzie miała zajęcie, które oderwie ją od myślenia o
przeszłości.
♠♠♠
- Nareszcie! Udało mi się! Ogarnąłem
ten bałagan! - wrzasnął zadowolony z siebie Sting. Podczas
sprzątania kichnął kilka razy, ale nie wyglądało na to, żeby
miał przeziębienie. Co prawda jeszcze brakowało mu kilka osób w
personelu, ale wszystko szło gładziej niż mógłby pomyśleć. No
poza jednym wyjątkiem. Zerknął w kierunku nastolatki z czarnymi
włosami związanymi w dwa podłużne koki, śniadą karnacją, mocno
umalowanymi na czerwono ustami oraz wąskimi zielonymi oczami z
iskierkami gniewu.
- Brawo osiągnąłeś kompletne
zwycięstwo, bawi ciebie to? - powiedziała zjadliwie. Nie miała
zamiaru udawać wielce przyjaznej w stosunku do blondyna.
Nienawidziła uczucia kontrolowania przez kogoś innego. Przeżyła
przez to piekło, z którego niejeden wyszedłby martwy. Prawdziwy
mężczyzna musi być od niej silniejszy. Do tej pory nikogo takiego
nie znalazła.
- Dokładnie! Kto by pomyślał, że
dziś będziesz mi dotrzymywać towarzystwo. Na pewno nie ja. -
Blondyn zagwizdał kierując się zadowolony na zaplecze. Jakikolwiek
miała powód dotyczący tej przysługi świętował, że nie został
przecięty na pół. A wszystko z powodu głupiego klubiku
młodzieżowego. Wtorek drugiego listopada. Wszystko idzie lepiej niż
przypuszczał, a słodkie słówka ukryły jego fałszywe zamiary.
Pozostaje tylko jedno pytanie. Czy Minerva przejrzała je przejrzała czy może jeszcze nic nie wie?
♣♣♣
Od Autorki:
Witam po długiej przerwie od życia, moich opowiadań oraz czytaniu blogów innych blogerów! Wstawiłam na Tym blogu rozdział, bo było mi głupio, że zapomniałam na nim wstawić świątecznej informacji o moim powrocie jak na innych. xD Meikyuu Butterfly jest bardziej historią poboczną przeznaczoną na relaksację pomiędzy moimi innymi opowiadaniami, więc no tak głupio mi. Mam nadzieję, że nikt nie pomyślał, że jestem martwa! Żyję, oddycham oraz rozpoczęłam styczniowe publikowanie moich skromnych dzieł!
Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro :)
Od Autorki:
Witam po długiej przerwie od życia, moich opowiadań oraz czytaniu blogów innych blogerów! Wstawiłam na Tym blogu rozdział, bo było mi głupio, że zapomniałam na nim wstawić świątecznej informacji o moim powrocie jak na innych. xD Meikyuu Butterfly jest bardziej historią poboczną przeznaczoną na relaksację pomiędzy moimi innymi opowiadaniami, więc no tak głupio mi. Mam nadzieję, że nikt nie pomyślał, że jestem martwa! Żyję, oddycham oraz rozpoczęłam styczniowe publikowanie moich skromnych dzieł!
Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ładnie Proszę o Opinie, natomiast Anonimy o Podpis!